FAScynujące forum Strona Główna FAScynujące forum
Forum dla rodziców, opiekunów i specjalistów zainteresowanych problematyką zaburzeń rozwojowych u dzieci i młodzieży

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Rodzice biologiczni
Autor Wiadomość
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2008-11-14, 19:19   Rodzice biologiczni

Mamy problem. :( Mama biologiczna atakuje nas ze wszystkich stron. Nie przychodzi do domu, ale za to w szkole urządza dantejskie sceny. Nie zostawia na nas suchej nitki, dziecku przekazuje nieprawdziwe informacje na nasz temat. Doszło do tego, że mała mówi wprost, ze : ty mnie nie urodziłaś i nie możesz mi nic kazać, albo: nie będziesz mną rządzić, bo tylko moja mama jest moją rodziną. Mama przekazała jej, że nie wpuszczamy jej do domu, że ją wypędzamy a mała święcie w to wierzy....bo jej mamusia nie kłamie. I mamy w domu małe piekiełko...W sądzie zaznaczyła, ze woli, aby dziecko było w domu dziecka. A mieliśmy tyle dobrej woli i teraz mamy wątpliwości, czy takie kontakty są potrzebne i czy nie szkodzą dziecku. Bo mama nią manipuluje, namawia do kłamstw. Przez cztery miesiące nie było jej, teraz przychodzi, bo chce małą urlopować...I ciągle domaga się, aby w szkole wydano jej dziecko. Boję się, że kiedyś zabierze ją spod szkoły. Mam mieszane uczucia i nie wiem co powinnam robić. Poradźcie coś, potrzebne nam obiektywne spojrzenie na sprawę.
 
 
     
Marynia

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 98
Wysłany: 2008-11-15, 00:14   

Gosiu
oj nie zazdroszczę Wam sytuacji, osobiście zawsze się bałam kontaktów z naturalną rodziną, bo z mego doświadczenia nie wiele dobrego z tego wynika, no może to, że nasza najmłodsza pociecha, po różnych bolesnych doświadczeniach, poradziła sobie z określeniem "swego miejsca w świecie", no ale tak dantejskich scen nie było.
Przyszło mi jednak do głowy, czy byście nie mogli przez sąd ustalić możliwości kontaktów biologiczna mama-dziecko, w określonym miejscu, czasie i obecności np. kuratora sądowego. Uważam, że rodzicom biologicznym też warunki i wymogi stawiać trzeba.
Życzę dużo sił.
A co do obiektywnego spojrzenia to Małej dzieje się krzywda a sprawcą jesteście nie Wy tylko znów biologiczny rodzic, więc przed nim (przed jego oddziaływaniem złym) trzeba dziecko chronić a Was wspierać. Może to dość mocno powiedziane ale przecież dla nas najważniejsze jest dziecko.
 
     
mariola 
mariola

Wiek: 66
Dołączyła: 12 Paź 2008
Posty: 31
Skąd: konin
Wysłany: 2008-11-17, 14:58   

U nas wszystkie spotkania rodziców mam ustalone sądownie - jest to 2 razy w tygodniu - przy czym bądź kiedy tych wizyt nie ma. Natomiast znam rodzinę zastępczą, gdzie sąd ustalił spotkania raz w tygodniu. Nie odbywają się w domu - mama zastęcza chodzi z małą na te spotkania do kawiarenki dziecięcej lub do parku. Nigdy nie zgadzaj się , aby R B chodził bez Twojej wiedzy do dziecka do szkoły lub spotykał dziecko bez Twojej wiedzy i zgody.
 
     
aneczka71 
Aneczka71

Wiek: 52
Dołączyła: 18 Kwi 2008
Posty: 2
Wysłany: 2008-11-17, 22:04   

My spotykalismy się z RB raz na jakiś czas wtedy kiedy akurat mama miała czas i ochotę-raz na dwa trzy miesiace.Zawsze poza naszym domem-park,plac zabaw itp.Jak dzwonili to tez tylko w weekend,bo Pani w szkole zwróciła mi uwagę ,ze po rozmowach i wizytach dzieci są rozkojarzone.Nie ustalałam tego sądownie,bo sędzina kazała mi to samej ustalić.W razie jakby mieli jakieś ale wtedy do sadu.A teraz mamusi znudziły się dzieci ,nie dzwoni,nie przyjeżdza- i dobrze!Zresztą dzieci napisały do RB listy,że nie chcą mamy widzieć i dlaczego.Dołączyłam to do akt z PCPR-u i Sądu.Aby potem ni nikt nie mówił,ze to ja nie chcę i nie pozwalam....
 
     
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2008-11-21, 12:43   

Jest coraz gorzej...Matka osacza małą, wmawia jej różne historie, które nie miały miejsca, udowadnia dziecku, że to nasza wina, iż nie jest w domu. Zaczynamy działać, sąd, PCPR. Co dalej, co będzie najlepsze dla dziecka - nie wiem. Bo jeśli tak mają przebiegać kontakty to ja wysiadam. Dziecko nic z nich nie wynosi, poza strasznym żalem do nas. :(
 
 
     
Basja 

Dołączyła: 10 Wrz 2007
Posty: 173
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-11-23, 16:18   

Gosia, przesyłam Ci kilka głasków i dużo buziaków.
I trzymam kciuki żeby się poukładało.
 
     
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2008-12-30, 08:49   

Biologiczna mama zabiera małą do domu, wieczorem ją odbierzemy. Nasze kontakty zaczęły jakoś się układać. Mała jest zachwycona, a ja mam nadal mieszane uczucia. Ale sąd nakazał. Zobaczymy co dalej.
 
 
     
Olka

Pomógł: 3 razy
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 105
Wysłany: 2009-01-20, 13:14   

Nasz, tzn. naszych dziewczynek tatuś bilogiczny odezwał się po półtora roku - sprawą w sadzie, że my mu kontakty utrudniamy :wstyd:
dzwoniła do mnie jego kuratorka, powiedziałam jej, że nie widzę potrzeby jego kontaktu z dziećmi. Sąd na sprawie podjął decyzję o badaniach w poradni diagnozowanioa więzi. Bałam się jak cholera, dzieci przeżywały spotkanie z tatą cały jeden dzień.... zapomniały o fakcie zanim doszła do mnie opinia z poradni, że więzi emocjonalne miedzy dziećmi a ojcem uznają za trwale zerwane :) Powiem szczerze, że takie poradnie to mi się podobają :kwiatek:
 
     
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2009-01-20, 13:43   

A ja mam pewność, że więzi miedzy naszą małą a jej matką biologiczną nadal istnieją. I nie mam nic przeciwko spotykaniu się , ale czasami te spotkania właśnie rujnują życie dziecka. Ostatnio było bardzo poprawnie. Starałam się wytłumaczyć mamie, że obydwie musimy się troszczyć o dobro małej. Ta kobiecina jest bardzo zagubiona, nie pije, ale kompletnie sobie nie radzi...I chyba trochę zrozumiała, bo podczas odwiedzin było dobrze, nie wmawiała dziecku, że jesteśmy złem tego świata, chętnie rozmawiała. Ona sądziła, że małą zabrano jej dlatego, bo my ją chcieliśmy mieć. Kiedy z nią porozmawiałam znacznie się wyciszyła....A teraz....znowu znikła z naszego życia, a mała się nie upomina o odwiedziny. Czekamy, co będzie dalej. Wiem, że muszę chronić dziecko, a jednocześnie boję się , aby nie skrzywdzić matki. Nie mnie ją sądzić, wiem, że jest zupełnie nieporadna, ale kocha swoje dzieci...Tylko ta miłość jest taka inna, ale jest....
 
 
     
Olka

Pomógł: 3 razy
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 105
Wysłany: 2009-01-22, 09:31   

Co zrobisz, swiatu nie zbawisz. Naszym głównym zadaniem jest dbać o dzieci. Niestety czasem kłóci się to z dbaniem o ich rodziców biologicznych - w końcu z jakiegoś tam powodu dzieci zostały im odebrane... I rzeczywiście też mam takie zdanie, że dziecko potrzebuje miłości tej... hm... nie wiem jak ją nazwać, może "instynktownej", "pierwotnej", bo jedynej w swoim rodzaju, która łączy rodziców z dziećmi biologicznymi. W naszym przypadku myślę, że jej nigdy nie było. Było tylko egoistyczne pragnienie taty dziewczynek, żeby JEGO ktoś kochał. Może się mylę.
U Was inaczej. Może dziecku lepiej będzie się żyć ze świadomością, że mama mimo, że jest jaka jest, jednak nie była taka do końca "fee"", że darzyła uczuciem. Szkoda tylko, że wasza podopieczna taka młoda i musi zaliczyć taką huśtawkę. Trzymajcie się jakoś. Oby się poukładało! :kwiatek:
 
     
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2009-04-04, 19:30   

Znowu zbliżają się święta...Mama sobie przypomniała i chce małą zabrać...Poza świętami wcale jej nie odwiedza, nie dzwoni... Jak już trochę zacznie być lepiej to potem znowu katastrofa. Matka mówi wprost, że w domu przeważnie nie ma co jeść, ale mała bardzo chce jechać i stwierdziła , że wytrzyma trzy dni bez jedzenia... Mam nadzieję, że nie dostanie zgody z sądu, a szczerze mówiąc mam już dość mamuśki. Dlaczego dziecko nie może normalnie spokojnie żyć? Zabrali ją z domu rodzinnego, aby było lepiej, ale "dom rodzinny" okazjonalnie przypomina sobie o niej i znowu wprowadza chaos. Czy powinnam starać się o uniemożliwienie kontaktów, które są zdecydowanie toksyczne ? Już sama nie wiem co powinnam.... ;(
 
 
     
olesia 

Wiek: 51
Dołączyła: 10 Lip 2008
Posty: 129
Skąd: pomorskie
Wysłany: 2009-04-05, 16:59   

u nas mama chciała Olisia na B.Narodzenie,po okresie kilku mcy nie widzenia dziecka, chciała go na 5 dni. Sąd wydał zgode, ale ja sie nie zgodziłam i mały nie pojechał.
Masz prawo nie wydać zgody choćby sąd ją wydał.
_________________
 
 
     
Marynia

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 98
Wysłany: 2009-04-05, 19:23   

Gosiu, dorzucę swoje trzy grosze.
Od paru miesięcy jesteśmy bezradnymi świadkami losów starszej siostry naszej pociechy, która powtarza w swym "dorosłym" życiu wzorzec toksycznej miłości jaki wyniosła z domu, straciła zdrowie jest zagrożone życie ale go kocha i on ją też bo jak dziewczyna nam powiedziała, gdy była bardzo chora to powiedział żeby poszła do lekarza... co robi poza tym łatwo Wam chyba sobie wyobrazić.
Może nigdy się nam to nie uda ale musimy wszelkimi sposobami przynajmniej próbować nauczyć nasze dzieci co to jest miłość, że to relacja, więź w której i daje się i przyjmuje, i to przyjmowanie jak i dawanie jest tak samo ważne inaczej przegrają swoją przyszłość.
Bardzo wstrząsnęly mną słowa Twojej małej, że trzy dni wytrzyma bez jedzenia, czyli da się wykorzystać w zamian nic godnego nie otrzymując. Walcz o nią Gosiu, choć sama nie raz czuję, że głową walę w mur... nasza pociecha tyle przykrości doznała od swej biologicznej siostry a w pierwszym odruchu poszłaby za nią jak w ogień.. ale cóż my musimy być ludźmi Nadziei.

[
Ostatnio zmieniony przez Marynia 2009-04-05, 19:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Olka

Pomógł: 3 razy
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 105
Wysłany: 2009-04-06, 11:39   

W środę rano mam sprawę o ustalenie kontaktów i przywrócenie tatusiowi władzy rodzicielskiej. pani psycholog w poradni badania więzi obsztorcowała mnie ostro, że nie powinnam negatywnie wypowiadać się o rodzicach przy dzieciach. A jak mam się wypowiadać???? Pozytywnie? że kochają i są dobrzy??? tylko pili, zaniedbywali, i lali się wzajemnie na ich oczach?? jak mam zaszczepić w dziewczynkach prawidłowe postawy moralne nie negując postaw ich rodziców?? kto wpadł na pomysł, że nie wolno źle mówić o biologicznych rodzicach????? I dlaczego?? Bo je to boli??? A jak policja zabierała je z domu do domu dziecka to nie bolało??
I chciałam poddać pod dyskusję problem, czy jeśli będę pozytywnie wyrazać się o tatusiu dziewczynek i ich mamie, to w przyszłości same nie będą postępowac jak oni?? Bo po co starać się, męczyć, zaharowywać dla dzieci, skoro ktoś inny może się nimi zająć? Przecież to nic złego.... Uwazam, że dzieci od początku poiwinny mieć wpajane, ze ich rodzice zachowali się nieodpowiedzialnie, jesli rzeczywiście tak było. Mydlenie oczu powoduje wypaczanie systemu wartości. Pomijam rzadkie przypadki, kiedy dzieci trafiają do rodzin zastępczych bo rodziców spotkał jakiś tragiczny los.
Piszcie, jeśli uważacie, że wyrządzam krzywdę dzieciom takim postępowaniem. Ciekawa jestem opinii innych. Pozdrawiam serdecznie
 
     
gaja268 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Lut 2009
Posty: 17
Skąd: Toruń
Wysłany: 2009-04-06, 17:23   

My nie wypowiadamy się wprost negatywnie o rodzicach biologicznych naszych dzieci. Ale myślę, że wszystko zależy od dziecka, stopnia w jakim rozumie swoją i swojej rodziny sytuację, w jakim stopniu jest wpatrzone w biol.rodziców. W naszym przypadku dzieci same rodziców oceniają- przez porównanie z nami. zwłaszcza te starsze. Kochają mamę, boja się taty. Mimo tego, że tęsknią za nimi(mimo wszystko) za żadne skarby nie wróciłyby do domu. Mały kilka razy mówił, że chce do mamy i pytał czy to możliwe. Powiedziałam mu, że tak, jeśli mama przestanie pić i będzie umiała się nimi zająć. Odpowiedział, że "chyba mama się tego nie nauczy". Ale my jesteśmy w tej "dobrej" sytuacji, że kontaktów z rodzicami generalnie nie ma(z woli /lub jej braku rodziców). Dlatego nam łatwiej "panować"nad dziećmi i ich postrzeganiem różnych spraw...Są sytuacje, kiedy trzeba dziecku coś powiedzieć wprost, wręcz brutalnie. Kiedy z różnych przyczyn dziecko nie widzi realnie, bardzo idealizuje. Nie uważam, żeby było w tym coś złego. Nie krzywdzisz dzieci. Ale nie powinnaś też zbyt naciskać na dzieci i oczekiwać od nich żeby miały złe zdanie o rodzicach. One się z nimi utożsamiają. Biorą na siebie"winy" rodziców, wybielają ich, bo to poprawia ich samopoczucie i samoocenę.
_________________
Tak, jakby były z nami od zawsze;)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 14