FAScynujące forum Strona Główna FAScynujące forum
Forum dla rodziców, opiekunów i specjalistów zainteresowanych problematyką zaburzeń rozwojowych u dzieci i młodzieży

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nowe dziecko w rodzinie
Autor Wiadomość
szpak 


Wiek: 51
Dołączyła: 29 Paź 2008
Posty: 10
Skąd: Nowa Ruda
  Wysłany: 2008-12-12, 15:10   Nowe dziecko w rodzinie

Duśka jest z nami od prawie 4 miesięcy.Ostatnio jej zachowanie gwaltownie się zmieniło ale ona jest zbyt mała by mogła wiedzieć,dlaczego tak się dzieje....Patrząc na nią oczyma kogoś,kto nie ma żadnej wiedzy na temat opieki zastępczej,widzi się dziewczynkę,która-ma coraz większe wymagania,ciągle czegoś chce(obiad nie dobry,kompot za gorący,chcę parówkę na kolację,nie będę sprzątać,przełącz telewizor,......)Nie jest z niczego zadowolona,odmawia za każdym razem,na zadawane pytania odpowiada kamienną twarzą i może tak stać przez pół dnia.Duśka nie jest upośledzona,szybko wszystko łapie,ma niezłą pamięć.Ale zaczęła być arogancka.Wygląda to tak,jakby chciała tylko brać,niczego nie dając w zamian.Nie stawiamy zbyt wysokich wymagań,nie karzemy,nie jesteśmy nachalni w swoich dążeniach ale Klaudia po rozszczepie podniebienia musi pracować z logopedą a ona się "zacina"i współpracy nie ma...
Wiem,że to normalne u dziecka z placówki ale muszę wiedzieć,jak powinnam reagować na takie zachowania...Czy powinnam dać jej więcej czasu,więcej luzu???Wychowywanie polega na stawianiu granic,objaśnianiu norm,warunków.Staramy się bardzo klarownie tłumaczyć jej świat ale w sytuacji,gdy ona czegoś chce,to jest tak,jakby włączała płytę i nie słyszała juz tego,co mówimy.Może zaczyna tęsknić za ośrodkiem,w którym była???Może zaczyna tracić swą osobowość....Mówi do mnie "ciociu"choć wcześniej byłam "mamą".Jak mam to wszystko poskładać w całość,jak to odczytać żeby pomóc jej i sobie?Pozdrawiam serdecznie i czekam na Wasze zdanie.....Zapomniałam napisać,Klaudia czyli Dusia ma 5 lat,choruje na zespół Pfeiffera(genet.)
 
     
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2008-12-13, 15:55   

Mieliśmy tak samo z Iwonką. Potem napiszę więcej ;*
 
 
     
Gość

Wysłany: 2008-12-14, 02:22   

Nasze początki też były trudne. Upodobania żywieniowe Iwonki powalały na kolana - jadła tylko smażoną kiełbasę,chleb ze smalcem i cebulą... W każdym sklepie domagała się kupna zabawek i różnych innych rzeczy, obrażała się i stawiała nam dość wysoko poprzeczkę ;) I wszystko było na nie: sprzątanie, pójście spać, jedzenie - tylko telewizję mogła oglądać cały dzień i pół nocy....Zdarzało się, że chowała pilota, aby nikt przed nią nie włączył telewizora. A kiedy protestowaliśmy uciekała w fantazję - rysowała królewny, królewiczów...Zdarzało się to bardzo często...Kłamała jak z nut, konfabulowała i fantazja zdecydowanie mieszała się jej z rzeczywistością. Starszą o 7 lat Karolkę szantażowała, straszyła - w efekcie zmuszeni byliśmy dać małej inny pokój. I bardzo charakterystyczne dla naszej pociechy ciągle dobitnie podkreślała, że nie możemy jej nic kazać, bo nie jesteśmy jej rodzicami i ona ma swoją mamę, która jest dobra i nie musi u nas mieszkać. Takie stwierdzenie nie przeszkadzało jej cały czas siedzieć u mnie na plecach lub na kolanach. Czasami zniechęceni i zmęczeni ciągłymi zmaganiami staraliśmy sobie przypomnieć, czy ze starszą dziewczynką też tak było...Było podobnie, ale nie identycznie...bo to zupełnie inne dziecko przecież...W zasadzie nie bardzo wiedzieliśmy co robić. Byliśmy z nią i przy niej cały czas, rozmawialiśmy....Potem jeszcze zginęły pieniążki i znalazły się wiadomo u kogo...A potem jakoś samo zaczęło robić się miło...Dziecko uczyło się respektować normy, zaczęło się uśmiechać i nie traktowało nas jako zło konieczne. Iwonka była zachwycona pójściem do szkoły, na początku przejmowała inicjatywę i o mało nie prowadziła zajęć, troszkę rozrabiała, kłóciła się z koleżankami. Potem przyzwyczaiła się do siedzenia w ławce i bardzo chciała być dobra uczennicą. Podczas pierwszej wywiadówki o mało nie pękłam z dumy - trzy czwórki, reszta piątki i szóstki. I było coraz lepiej..aż do czasu wizyty mamy biologicznej...Znowu wróciła wrogość, rysowanie królewien i ogólna niechęć do nas. I znowu słuchaliśmy wyrzutów, płaczu zranionego dziecka...Bo jak jej wytłumaczyć, że to nie my jesteśmy winni temu, że jest w rodzinie zastępczej - tak powiedziała jej mama. I znowu byliśmy z nią, słuchaliśmy co chce powiedzieć....Nie ocenialiśmy mamy, nie robiliśmy wyrzutów, byliśmy z nią...Teraz jest dobrze, sama nie wiem, czy tak powinno być, aż boję się tego " dobrze". Nasza Owieczka jest wesołą, bardzo rezolutną dziewczynką, potrafi współpracować, chętnie podejmuje nowe wyzwania, wykazuje ogromną inicjatywę. Starsza siostra nie jest już konkurencją, ale towarzyszką do rozmów. To dziecko, które wręcz odstraszało i zniechęcało swoim zachowaniem jest cudowną dziewczynką, wrażliwą i mądrą. Zdarzają się nadal sytuacje konfliktowe, płacz, awanturki mniejsze lub większe :aniolek: ale potem znowu jest dzień i pyzata buzia śmieje się do nas od rana. Myślę, że potrzeba czasu, dziecko wyrwane z innej rzeczywistości musi mieć czas poukładać sobie wszystko... Może czasami trzeba skorzystać z porady psychologa lub innej kompetentnej osoby. Życzę powodzenia Szpaczku, dacie radę :glaszcze:
 
     
szpak 


Wiek: 51
Dołączyła: 29 Paź 2008
Posty: 10
Skąd: Nowa Ruda
Wysłany: 2008-12-14, 08:05   Maosiu kochana,,,

:zabawa: ...ale czy to znaczy,że powinnam odpuszczać to sprzątanie,jedzenie o konkretnych godzinach-kiedy jemy wszyscy lub coś,co robić trzeba,np.ćwiczyć u logo.....Wiesz sama,że świat zewnętrzny nas świetnie z tego rozlicza.Jeśli dziecko przyjęte nie współpracuje-to jest moja wina a j nie umiem tego zmienić.Z Piotrem też było podobnie ale on jest ze mną od urodzenia i wiele mogłam zrobić zanim się zorientował,że to np.rehabilitacja....Dusia zacina sie inaczej.Ona patrzy na mnie i milczy Ja pytam,jak ma na imię,ona milczy...Możesz ją postawić na głowie,przenieść w inne miejsce-ona stoi dalej bez słowa....A jak ją tak zostawiam i odchodzę to wyje.....więc wracam,pytam,czy będziemy rozmawiać,ona milczy........Ja sie boję cały czas,że to moja wina i że robię coś nie tak. :bojesie: To takie poczucie niedotarcia do niej samej,gdzie nie wiem,co myśli,czuje,czego potrzebuje.....bo jeść i pić to przecież mało.Ludzie z branży mówią o 6 miesiącach przyzwyczajania się do siebie.Minimum.To nie jest dla mnie jakoś szczególnie trudne bo właściwie to jakoś sobie radzę ale bardzo chciałabym zrozumieć i żeby nie musiało by6ć "jakoś" ale żeby było dobrze....
 
     
Gość

Wysłany: 2008-12-14, 11:39   

My nie odpuszczaliśmy. Jeżeli zabawki pomimo kilkakrotnych próśb były nie sprzątnięte zbieraliśmy je do worka i chowaliśmy. Po kilku dniach było ich tak mało, że Iwonka zaczęła się dopytywać gdzie są. Teraz sprząta wszystko, a zabawki stopniowo wracały na miejsca. Często podpuszczałam ją i zachęcałam do sprzątania np, robimy domowy konkurs na najładniej wysprzątany pokój..To działało najlepiej, nagrody były przewidziane... Jedzenie to odrębna sprawa. Do tej pory wymyśla strasznie, chociaż jest już lepiej. Kiedyś nie chciała jeść zupy, twierdząc, że właśnie przestała ją lubić. Zaparła się i już...Wszyscy zjedli a ona narzekała. Stanowczo stwierdziłam, że może odejść od stołu tylko wtedy jak zje. Potem zastanawiałam się, co zrobić jak nie zje...i potrwa to kilka godzin. Ale okazało się, że po 20 min. zjadła wszystko w bardzo szybkim tempie, bo jakiś program miał być.... Ale faktem jest, że nadal marudzi i staramy się robić jej do jedzenia to co lubi, stopniowo wprowadzając nowe potrawy. Karolka też nie chciała jeść 90% potraw, które jej serwowaliśmy. Teraz je wszystko, ale trwało to kilka lat... Wpadanie w mutyzm też czasami przerabiamy, ale zwykle wtedy jak mała coś nabroi - nie ma szans, aby się przyznała, woli sprawę przemilczeć. Doskonale wiem co czujesz - ja też nie chciałam , aby było jakoś, chciałam wiedzieć dlaczego tak jest i co z tym zrobić...Bałam się, aby nie skrzywdzić, jak daleko mogę posunąć się w stawianiu granic...Niektóre sprawy same się " wyleczyły" z biegiem czasu, inne nadal czekają na rozwiązanie...Często bywa tak, że nie ma gotowej recepty - jeśli zrobisz tak i tak to sukces murowany... Każde dziecko jest inne i przebywanie z nim samo czasami podsuwa pomysł na polepszenie jakości wspólnego bycia razem. Ale zawsze warto pytać, szukać. I trudno jest określić kiedy można powiedzieć, że jest dobrze...Mam świadomość, że w niektórych obszarach nigdy nie będzie idealnie... Ale uśmiech, radosne szczebiotanie, chęć życia i bycia z nami - to chyba jest to dobrze.... Szkoda, że tu na forum ludzie jakoś stronią od przegadania wielu tematów. Doświadczenia innych RZ mogą być bardzo pomocne. Odezwijcie się, jakie są Wasze doświadczenia w tym zakresie.
 
     
Gośka 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 58
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 542
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2008-12-14, 11:41   

Jak długo piszę, to okazuje się, że zostałam gościem ;)
 
 
     
agni3s 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Paź 2008
Posty: 17
Skąd: śląsk
Wysłany: 2008-12-14, 15:56   

U nas w czasie zabawy śpiewamy, tańczę z dziećmi, ale kiedy sprawa dotyczy istotnych spraw zachowuję powagę i może to niektórych zbulwersuje, ale " mocno trzymam władzę". Gdy razem wychodzimy np do hipermarketu, to dzieci podążają za mną, pilnując, abym im nie zginęła. Oczywiście bacznie to obserwuję, i zwalniam gdy któreś nie nadąża, ale generalnie równości między nami nie ma. Ja i mężem jesteśmy szefami i to do nas należą decyzje. Dzieci mogą wysunąć ewentualną propozycję do rozpatrzenia. Przyjmuję że każdy może czegoś nie lubić, uwzględniam to w czasie gotowania, jednak na grymasy nie ma miejsca, to znaczy mogą pogrymasić, powymyślać, jednak nie dostaną niczego w zamian. Każdy u nas w domu ma swoje obowiązki, za których wypełnianie odpowiada, np starsza odkurza, starszy wynosi śmieci i myje zlewki. Stosujemy dwustopniowy system nagród: nagroda dzienna i duża nagroda weekendowa za średnią z całego tygodnia ( np wycieczka). W systemie nagród każdy ma po jednym zadaniu np jedzenie bez grymaszenia dla niejadka, bycie grzecznym w szkole dla rozrabiaki. Wyniki zaznaczamy codziennie w tabelce, wiszącej na macie w kuchni. System kar oparty jest o regulamin domu wiszący też w kuchni na ścianie:-))). Obejmuje on 10 podstawowych domowych wykroczeń i kar przewidzianych za nie. Generalnie u nas w domu króluje konsekwencja i przewidywalność. U nas przynosi to wymierne rezultaty, ale przyznam, że nie u wszystkich.
Ostatnio dzięki osobie z forum, dzięki :-)), mam okazję czytania wspaniałej książki "Parenting the hurt child". Po przeczytaniu jej zaczęliśmy rozpatrywać możliwość wycofania się z konsekwentnych zachowań w stosunku do Starszej, może to przyniesie lepsze rezultaty. Ciągle szukamy rozwiązań które pomogą dzieciom, ale jednocześnie nie zaszkodzą naszej rodzinie.
:pisze:
 
     
agni3s 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Paź 2008
Posty: 17
Skąd: śląsk
Wysłany: 2008-12-14, 16:04   

Myje zlewik nie zlewki :blondi: .
 
     
Olka

Pomógł: 3 razy
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 105
Wysłany: 2009-01-22, 13:33   

Co do sześciu miesięcy kiedy dziecko się przyzwyczaja... hm... U nas dramatyczne było 9 miesięcy, potem śmialiśmy się, że nasze dziewczyny się urodziły.. w terminie :)
Dokładnie identycznie wyglądały ich zachowania. Kochana Pani Szpakowo, cieszę się, że to jednak raczej norma, bo obawiałam się, że to my, rodzice żle rozwiązaliśmy pewne problemy. Popadaliśmy z jednej skrajności w drugą, raz wymagając do upadłego i konsekwentnie, doprowadzając dzieci do płaczu a siebie do białej gorączki. innym razemna zasadzie " nie chcesz nie jedz" odpuszczaliśmy temat a potem były wędrówki ludów do lodówki i szykowanie co pół godziny każdemu innego dania. Teraz przyjeliśmy taktykę, że spozywamy posiłki wspólnie o okreslonych godzinach, ale nie wymagamy zjedzenia tego, czego dziecko nie lubi. może zjeśc samą zupę albo drugie danie - z głodu przecież nie umrze, ale posiłki miedzy posiłkami nie wchodzą w rachubę( jakieś jabłko czy jogurt ale nic poza tym)
zabawki... Napisały list do moich dziewczynek, że mają dość i wyprowadzają się do piwnicy, bo nie chcą dłużej być źle traktowane. Potem bardzo powoli powracały na swoje miejsce.
Po 2,5 roku naszego pożycia jest fajnie. Mam wrażenie, że wszyscy zaczynamy się powolutku orientować o co w tym wszystkim chodzi. Długa droga, ale warto było :)
Ostatnio zmieniony przez Małgorzata 2009-01-22, 13:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
szpak 


Wiek: 51
Dołączyła: 29 Paź 2008
Posty: 10
Skąd: Nowa Ruda
  Wysłany: 2009-02-08, 08:32   kochana Olko!!!

:* ....jest dobrze!!!Ale nasza nowa pociecha ciągle ewaluuje....zmienia się z każdym tygodniem.Po pierwsze nie ma już tej dziwnie przezroczystej skóry,wytępiliśmy glistę ludzką z jej organizmu,nie spada już nocą z łóżka,nie sika w majtki.....metoda małych kroczków naprawdę zadziałała.I wiesz,widzę jak jest plastyczna,jak wiele można jeszcze zmienić-choć to ten przypadek dziecka,które musi mieć "dyscyplinę",rozkład dnia,w miarę stałe pory na wszystko....W poprzednim miejscu swego życia była gwiazdą:rozkapryszoną,zabawianą,strojoną w różowe kokardki.Była tam jednym z nielicznych nie upośledzonych dzieci.W naszym domu musi stać się zwykłą dziewczynką-chodzić w dresach,czasem pocerowanych....Nie dlatego,żeby coś udowadniać ale dlatego,by pokazać jej,że bycie,istnienie,nie polega jedynie na strojeniu się ale na zgodnym współżyciu,na pomocy,na rozmowie.....Widzimy,że ma swój charakter,temperament,widzimy,co lubi a czego nie.Poznajemy się.Pod koniec lutego minie 6 miesięcy ale przed nami długa droga.Teraz wiem,że dam radę.I Ty również!!!!Całuję......
 
     
Małgorzata 

Wiek: 62
Dołączyła: 09 Wrz 2007
Posty: 650
Skąd: Lędziny
Wysłany: 2009-02-08, 18:14   

szpak,

Dobrze słyszeć, co u Ciebie :)
Uściski :*
_________________
Pozdrawiam serdecznie,

Małgorzata

Zapraszam na strony Fundacji FASTRYGA

http://fas.edu.pl/
http://fas.org.pl/

oraz Ośrodka FASTRTYGA
https://sites.google.com/site/osrodekwledzinach/home
https://plus.google.com/u/1/108991578606595391937/posts
 
 
     
AgulaP 

Wiek: 45
Dołączyła: 20 Gru 2008
Posty: 8
Skąd: Płock/Siedlce
Wysłany: 2009-02-27, 23:50   

to straszne ale mimo wszystko krzepiące poczytać że u was było podobnie, moja prawie 3 letnia Zosieńka, po kilku lepszych dniach, dzisiaj właściwie przepłakała cały dzień, strasznie ryczała, każdy pretekst był dobry, a jak nie mogłam choć przez chwilę być przy niej to krzyczała "ja chcę mieć mamusię!" to było straszne, a jak trafiły się momenty że coś ją zainteresowało to potrafiła w sekundę przestać i bawić się i śmiać jak skowronek, a ja zostawałam w gruzach. Teraz czuję jakbym dziś tonę węgla przerzuciła.
Tak się staram nie myśleć że jest u nas nieszczęśliwa.... Oby jutro był dla niej lepszy dzień.

trzymam kciuki za wszystkie wasze rodzinki :)
 
     
Olka

Pomógł: 3 razy
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 105
Wysłany: 2009-03-06, 13:03   

AgulaP
początki były koszmarem, dziewczynki płakały pod drzwiami toalety, nie mogłam się wykąpać, histeryzowały i płakały wieczorem, nie chciały spać, albo brykały po łóżkach doprowadzając mnie do szału. Robiły wszystko, żebym nie miała możliwości zająć się czymkolwiek innym i rzeczywiście nawet zjeść nie miałam czasu... co zresztą wpłynęło genialnie na moją figurę. Kiedy podnosiłam łyżkę z zupą do ust, one odprowadzały ją wzrokiem, stały przy moim krzesełku i obserwowały każdy mój ruch jakbym kosmitą była. Więc oddawałam im talerz a one z ochotą zjadały wszystko, co tylko sobie nałożyłam. Mogłam stać przy piaskownicy godzinę i pięknie się bawiły nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, a kiedy odeszłam na krok natychmiast wołały, że czegoś potrzebują - pić, jeść, siusiu, natychmiast, już, nie było mowy, żeby poczekały kilka sekund. Walczyły o uwagę zawsze i bezwzględnie nie licząc się z nikim i z niczym, zazwyczaj głośnym płaczem, wręcz wyciem, chciały zawłaszczyć sobie mnie całą. Wiem, że to efekt ich przeżyć, wiedziałam, że to kiedyś minie. Trochę mija a trochę zostaje. Trochę wyewaluowały ich sposoby na przyciąganie mojej uwagi, trochę ja musiałam popracować nad tym, żeby ich płacze nie robiły na mnie takiego wrażenia. Mam też inne dzieci, mam pracę, bywam zmęczona. Staram się wykorzystać tą ich walkę o kazdą chwilę ze mną i angażuję do pomocy, każę się obsługiwać kiedy jestem chora i chwalę, że są czułe, wrażliwe i baaardzo dziękuję za ich pomoc. To czasem jedyna metoda, żeby mnie nie zagadały na śmierć. Nie będzie Ci łatwo, uwioerz jednak, że z czasem jest coraz lepiej. I try wypracujesz swoje własne sposoby na Kwiatuszka :)
 
     
AgulaP 

Wiek: 45
Dołączyła: 20 Gru 2008
Posty: 8
Skąd: Płock/Siedlce
Wysłany: 2009-03-06, 23:48   

Dzięki Olka za wsparcie, szczególnie że dziś znów był ciężki wieczór, bo przecież to straszne nieszczęście że włoski suszy tatuś, a nie mamusia .... ale wystarczy na godzinę ryku... cóż to potwierdza że problemy są podobne, bo też pisałaś o ciężkich wieczorach. Na szczęście masaż i dłuuuugie przytulanki pomogły.
Życzę ci wielu sukcesów i dobrych chwil z Twoimi dziewczynkami :)
Jeszcze raz dziękuję
 
     
olesia 

Wiek: 51
Dołączyła: 10 Lip 2008
Posty: 129
Skąd: pomorskie
Wysłany: 2009-03-07, 13:05   

Olka napisał/a:
AgulaP
natychmiast, już, nie było mowy, żeby poczekały kilka sekund. Walczyły o uwagę zawsze i bezwzględnie nie licząc się z nikim i z niczym, zazwyczaj głośnym płaczem, wręcz wyciem, chciały zawłaszczyć sobie mnie całą.

u mnie ten etap z Oliwierem przerabiam już od lipca 2008, na razie zelżał minimalnie, reakcja rykiem jest najczęstszą reakcją,chociaz bywa już reakcja słowna, typu: prosze picia, prosze auto... jest to jednak marginalne jak na razie. Oliwier potrafi wyc przeraźliwie bardzo długo... jak jest pora snu, powiedzmy12.00 13.00 to wtedy najlepiej działa na niego butla z mlekiem i pójście do łóżeczka. Często wyje tak ze zmęczenia, albo kiedy wracamy ze spaceru, nie cierpi wchodzenia wózkiem do sklepu, do apteki, do żadnych pomieszczń, wózek musi być w ruchu i wtedy jest gut,ogólnie rzecz biorąc mnie ten ryk nie rusza , ale ludzi w sklepie i owszem. C'est la vie !

ps. mleko bezmleczne-Bebilon Pepti jakby kto pytał ;)
_________________
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 13